Końcówka niezwykle emocjonujących kwalifikacji do sprintu F1 w Chinach przyniosła zaskakujące rozstrzygnięcie - Lando Norris najpierw stracił najlepszy czas sesji, aby po chwili odzyskać go i zgarnąć 1. miejsce.

Sprawa ta jest bardzo prosta i teoretycznie można zamknąć ją w tym, że Brytyjczyk zwyczajnie nie zyskał przewagi, więc pozwolono mu utrzymać rezultat.

Sytuacja staje się jednak nieco bardziej skomplikowana, gdy weźmie się pod uwagę, że przy wyjeżdżaniu poza linie nie trzeba pojechać szybciej, aby ponieść konsekwencje. Wszystko zależy od tego, co nakaże dyrektor wyścigu, bowiem nie dotyczy to zasad w ujęciu ogólnym, ale - jak określa to dokumentacja - instrukcji specyficznych dla danego Grand Prix.

Przypadek ostatnich zakrętów jest szczególny, bo to w nich można napędzić się przed prostymi i zyskać za pomocą jazdy poza torem na wcześniejszym okrążeniu. Właśnie dlatego na niektórych obiektach Niels Wittich stosuje wytyczną, według której takie przewinienie oznacza automatyczne usunięcie i danego, i następnego kółka. Najbardziej oczywistym przykładem jest tu Red Bull Ring i GP Austrii.

Podczas GP Chin 2024 taki zapis nie istnieje, a więc nie ma niczego, co nakazuje postępować w ten sposób niezależnie od skutku szerokiej wycieczki. Tamto miejsce na Shanghai International Circuit nie wymaga stosowania takiego podejścia, ponieważ obecnie znajduje się za nim szeroki pas żwiru, który sam w sobie znacznie spowalnia zawodników.

FIA przekazała nam, że mimo tego czas Lando został usunięty automatycznie. Po chwili zorientowano się, iż jest to błędna decyzja, więc po szybkiej weryfikacji i stwierdzeniu, że Norris pojechał nawet wolniej niż poprzednim razem, postanowiono najzwyczajniej podejść do tego zdroworozsądkowo i przywrócić jego spektakularny wynik.

Problemy z utrzymaniem się pomiędzy liniami w T16 mieli też Max Verstappen i Sergio Perez. W ich przypadkach czasy kolejnych przejazdów także nie były usuwane.